Suma zdarzeń szczęśliwych i nieszczęśliwych w życiu pojedynczego człowieka pozostaje stała.
Czyli każdemu wystąpieniu szczęścia w naszym życiu towarzyszy jakieś równoważne nieszczęście (lub suma małych nieszczęść o niewielkim znaczeniu) i na odwrót.
Człowiek szczęśliwy to taki, u którego szczęście objawia się w sferze życia, do której taki człowiek przywiązuje dużą wagę, a równoważące nieszczęścia występują w sferach dla takiego człowieka nieistotnych (najlepiej, gdy te nieszczęścia rozkładają się jeszcze na sumę małych niezauważalnych nieszczęść).
Jest to moja teza z przełomu szkoły średniej i początku studiów. Sprawdzona i potwierdzona.
Szczególny przypadek tej mojej zasady zachowania szczęścia został ujęty w ludowym przysłowiu: „Kto ma szczęście w kartach ten nie ma szczęścia w miłości”.
;-)
Tak mi się przypomniało, żeby ci to podesłać:
OdpowiedzUsuńhttp://wlodzimierz.klonowski.salon24.pl/264465,prawo-zachowania-szczescia
To się pokrywa mniej więcej z moimi przemyśleniami na powyższy temat, też z okresu szkoły i studiów.
Pozdrawiam,
M. Luter.